Michał Broniszewski i fajerwerki
Michał Broniszewski, Maro Engel, Hubert Haupt, Yelmer Buurman i Abdulaziz Al Faisal zajmują czwarte miejsce po sześciu godzinach wyścigu Hankook 24 Hours Dubai na torze Dubai Autodrome. Punktualnie o godzinie 14.00 czasu lokalnego (11.00 czasu środkowoeuropejskiego) załoga Mercedesa AMG GT3 zespołu Black Falcon z numerem 3 wystartowała z piątego pola i cały czas utrzymuje się w ścisłej czołówce. Michał Broniszewski wsiadł do samochodu około godziny 19.00 i całą swoją pierwszą zmianę jechał doskonałym tempem. Przez długi czas zajmował trzecie miejsce. Oddał samochód po około półtorej godziny jazdy na czwartej pozycji, wyprzedzony chwilę przed zjazdem do boksu przez Svena Mullera, aktualnego mistrza Porsche Supercup.
Zgodnie z tradycją o godzinie 20.00 czyli po sześciu godzinach wyścigu na torze odbył się imponujący pokaz fajerwerków, które polski kierowca podziwiał z kokpitu swojego Mercedesa!
– Wyglądało to wspaniale, szkoda tylko, że niewiele widziałem, bo musiałem trochę jednak uważać na to, co działo się na torze! – powiedział żartem Michał Broniszewski, który po powrocie do boksu był w doskonałym humorze, czemu trudno się dziwić. – Wyścig przebiega zgodnie z planem. Samochód spisuje się perfekcyjnie z jednym małym wyjątkiem – zaraz po rozpoczęciu mojej zmiany doszło do awarii radia. Bez komunikacji z zespołem byłem trochę zagubiony.
Nie znałem swoich czasów okrążeń i nie mogłem regulować tempa. Jechałem bez ryzyka, swoim normalnym tempem. Tym bardziej cieszę się, że wystarczyło ono do utrzymania wysokiej pozycji w wyścigu. Nadal nie mamy radia, co mocno komplikuje nam realizację strategii. To naprawdę duże utrudnienie, znacznie większe, niż może się wydawać. Poza tym jednak jechało mi się bardzo dobrze. Na szczęście czuję się lepiej, niż wczoraj. Infekcja, którą złapałem nie daje się już tak mocno we znaki. Pierwsze okrążenia pokonałem przyzwyczajając się wciąż do podsterownej charakterystyki samochodu, który prowadzi się zupełnie inaczej, niż dobrze mi znane Ferrari. Tłok na torze wymaga ciągłej uwagi. W stawce blisko 500 kierowców jest wielu takich, którym brakuje doświadczenia, którzy często nie widzą nadjeżdżających, szybszych rywali. Ale to też stanowi o wyjątkowości tego wyścigu.
Zgodnie z planem Michał Broniszewski powróci do kokpitu około godziny 7.00 rano. Przypominamy, że w Dubaju obowiązuje czas GMT +4h, a różnica w stosunku do czasu środkowoeuropejskiego wynosi +3 godziny. Na przykład godzina 7.00 w Dubaju to godzina 4.00 w Polsce.